Ludzie piszą. Książki, blogi, felietony… Piszą i publikują. To, że między stworzeniem utworu a pokazaniem go światu jest jeszcze praca nad nim, redakcja i korekta tekstu, nie rzuca się nikomu w oczy. Tego nie widać, a jednak jest niezwykle istotne.
Korekta korekcie nierówna. Bywają teksty wymagające większej ingerencji, gdy mamy do czynienia z wieloma błędami różnego typu oraz takie, którym wystarczą drobne poprawki. Niewątpliwie robimy błędy. Wszyscy. Nawet ci najmądrzejsi, najwybitniejsi, najznakomitsi mistrzowie pióra robią błędy. Niektórzy sporadycznie, ale bez wątpienia robią! W pracach najbardziej świadomych językowo autorów również mogą zdarzyć się niedociągnięcia i jest to zupełnie naturalne. Dlatego z uwagą sprawdzają własne manuskrypty, a nieraz przed publikacją powierzają profesjonalnym korektorom.
Mamy przecież sprawdzanie pisowni i gramatyki w Wordzie. Poprawia nam błędy, wszystkie orty podkreśla na czerwono. Są do tego narzędzia! – powiecie. To prawda. Tekst mamy odgruzowany z największych kompromitujących byków. Niestety wcale to nie oznacza, że jest „czysty”. Błędy ortograficzne to pestka. Stylistyczne, składniowe, leksykalne i inne potrafią tak sprytnie wkręcić się w akapity, że naprawdę niełatwo je wytropić, a program sprawdzający pisownię z pewnością ich wszystkich nie podkreśli. Taki mały przecineczek może złośliwie wskoczyć tam, gdzie nie trzeba, albo nie pojawić się w koniecznym miejscu. Nie mam tu na myśli jaskrawych przykładów typu: Stara piła leży w piwnicy wobec Stara piła, leży w piwnicy. A jednak i w tym przypadku Word nie zauważy nieprawidłowości, gdyż zwyczajnie nie wie, co mieliśmy na myśli, a z punktu widzenia poprawności językowej oba zapisy są w porządku.
Ludzki mózg potrafi korygować obraz rzeczywistości, toteż bez problemu możemy przeczytać pismo pełne literówek i nawet nie zorientować się, że w nim są. To wspaniała umiejętność, lecz w przypadku korekty tekstu niestety przeszkadza. Dlatego tak trudno jest dostrzec błędy zwłaszcza we własnej pracy. Jak sobie radzić? Przede wszystkim ważne są przerwy. Po napisaniu i poprawieniu utworu dobrze jest odłożyć go np. na kilka dni, by móc potem spojrzeć na niego świeżym okiem. Znajdziemy wówczas niedociągnięcia, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. Pomocne jest również uważne czytanie na głos. Podczas samodzielnej korekty możemy niestety wpaść w błędne koło. W efekcie będziemy poprawiać naszą pracę wiele razy, wyłapując za każdym razem inne mankamenty i przeoczenia. Czasem też skusimy się, by coś dopisać, zmodyfikować, a to z kolei grozi powstaniem nowych skaz. Takie szlifowanie może trwać w nieskończoność.
© Marzena Hryniszak